sans-culotte sans-culotte
553
BLOG

Antykapitalistyczni prokapitaliści

sans-culotte sans-culotte Polityka Obserwuj notkę 5

Kapitalizm opiera się z zasady na komercjalizacji. Jeżeli nie jest w żaden sposób ograniczany - prowadzi do traktowania wszystkiego jako produktu przeznaczonego na sprzedaż. Można zastanawiać się czy wynika to wprost z ludzkiej natury ("bo to co nas podnieca...", jak śpiewała znana w Polsce artystka estradowa...), czy raczej odgórnie narzuconych reguł rynku? W kapitalizmie nawet ludzie traktowani są jak produkty, które mają przynosić zyski (pracodawcom, producentom różnych artykułów konsumpcyjnych, a wreszcie samym sobie, czemu służyć ma odpowiednia "autoreklama" etc.).

Zastanawia mnie jedno - jak osoby związane z ruchami radykalnie lewicowymi (w Polsce stosunkowo słabymi, scena polityczna jest u nas przesunięta na prawo) mogą mieć nastawienie autentycznie antykapitalistyczne, skoro same są uwikłane - nieraz głęboko - w ten system? Prowadzą interesy, przedsiębiorstwa, podlegają regułom rynku, wytwarzają, sprzedają i reklamują produkty etc. Słowem - pomnażają kapitał i z tego żyją. Serce po lewej stronie, a portfel po prawej...?

Swoją drogą, od pewnego czasu widoczne jest zjawisko "popkomunizmu", w którym ikony ruchu lewicowego takie jak Che Guevara stały się również produktami popkultury, przynoszącymi znaczące zyski koncernom. Jest zrozumiałe, że idei nie można prezentować w anachronicznych "opakowaniach" sprzed 100 czy 200 lat, jednak wprzęgnięte w rynek stają się jego - wypraną z głębszych treści - częścią.

Pytania o autentyczność antykapitalizmu radykalnej lewicy pojawiają się nie od dziś. Już Leninowi zarzucano bliskie związki z niemiecką burżuazją, która z przyczyn koniunturalnych miała sfinansować Rewolucję Październikową w 1917 r. w Rosji. Wcześniej - w ramach wielkiego, ale zapomnianego dziś sporu w I Międzynarodówce w XIX wieku - anarchista Bakunin zarzucał Marksowi dążenie do zbudowania modelu "kapitalizmu państwowego", który odtworzy stosunki pracy oparte na wyzysku - tyle że pod egidą nowej, czerwonej burżuazji (aparatu partyjnego).

Patrząc na losy państw - mniej lub bardziej wiernie - opartych na naukach Marksa, trzeba przyznać, że Bakunin miał sporo racji... Chociaż wydaje się również, że ów kapitalizm państwowy - przynajmniej w niektórych swoich odsłonach (nie mam na myśli stalinizmu) - był pod względem socjalnym bardziej przyjazny "szaremu człowiekowi", niż współczesny kapitalizm korporacyjny.

Nie wspomnę o tym, że wielu maklerów z Wall Street mogłoby się uczyć kapitalizmu od polskich (a może nie tylko polskich?) partii politycznych, także tych podnoszących hasła lewicowe, które udostępnienie pierwszych, tzw. biorących miejsc na listach wyborczych uzależniają często od wniesienia krociowych wkładów pieniężnych, na co stać tylko tę zamożniejszą warstwę społeczeństwa. To już inna bajka.

Czy jest jakaś ucieczka od kapitalizmu?

 

---

 

* Wyjaśnienie dla osób z trudnościami w czytaniu ze zrozumieniem: Powyższy tekst nie ma na celu potępiania kogokolwiek czy wskazywania "jedynie słusznej" drogi postępowania, ale zwrócenie uwagi na pewne paradoksy i - często być może nieuchronną - dychotomię pomiędzy ideałami, a realiami.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka